Aktywny koniec lipca dla strażaków
Pożar i „niespodzianki” pogodowe
Ostatnie dni lipca w regionie nie należały do najspokojniejszych – w związku z różnymi wypadkami, konieczne były interwencje służb, w tym przede wszystkim straży pożarnej. Powodem problemów była m.in. trudna sytuacja pogodowa.
Fala upałów i następujące po niej charakterystyczne załamanie pogody, charakteryzujące się gwałtownymi zjawiskami atmosferycznymi, to zawsze poważne zagrożenie dla życia i zdrowia oraz mienia.
W całym kraju pod koniec lipca konieczne było przeprowadzenie wielu akcji wyjazdowych przez strażaków, w tym z jednostek Ochotniczych Straży Pożarnych, którzy ponownie pokazali jak istotnym elementem bezpieczeństwa jest istnienie OSP w mniejszych miejscowościach.
Z taką trudną sytuacją w niemal całym regionie mieliśmy do czynienia 30 lipca br., kiedy silne podmuchy wiatru oraz spore opady deszczu doprowadziły m.in. do przewracania drzew i spadania na ziemię całych konarów.
Do szczególnie niebezpiecznego zdarzenia doszło na drodze z Kleczy do Łękawicy, na którą runął ciężki konar. Na szczęście w tym miejscu na drodze nikt nie przebywał, jednak prace przy usuwaniu przeszkody trwały kilkadziesiąt minut. Interwencji podjęli się wspólnie strażacy z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Wadowicach oraz strażacy z OSP w Kleczy.
Duży pożar w Łączanach
Aż dziesięć zastępów straży pożarnej zaangażowanych zostało w gaszenie pożaru, do jakiego doszło w jednym z budynków gospodarczych w Łączanach.
Skala pożaru była bardzo duża, a ogień szybko trawił kolejne elementy budynku. Niestety, mimo szeroko zakrojonej akcji gaśniczo-ratunkowej, budynku nie udało się uratować. Pożar rozprzestrzeniał się nadzwyczaj szybko.
Akcja prowadzona była w wyjątkowo niebezpiecznych warunkach. Zanim pierwsze wozy strażackie pojawiły się na miejscu, cały budynek był już niemal opanowany przez płomienie, co gorsza – od ognia zajęły się również znajdujące się w budynku butle z gazem. Jedna z nich eksplodowała.
Wybuch był bardzo dynamiczny i potencjalnie niebezpieczny. Siła wybuchu spowodowała wyrzucenie różnych rzeczy znajdujących się w budynku na odległość kilkudziesięciu metrów.
Akcja trwała kilka godzin. W niej również czynny udział wzięli zawodowi strażacy z jednostki w Wadowicach oraz strażacy z okolicznych jednostek OSP.